***
twoja źrenica
nie da się ukryć,
to po prostu zwykły kamień
niebieskozielony
szarozielony twoich oczu
nurt
***
lepiej nie pytaj o nic
udawaj że wszystko rozumiesz
(ztakąsamątwarząjakulekarza)
bierzesz kartkę
wyniki takie sobie
i nagle przenosisz się
w inny świat
bez rezerwacji
z cierpliwością przestępujesz z nogi na noge
odwracasz się
ale tam nawet
nie ma oczu
o które
mógłbyś sobą
zahaczyć
nieuleczalnie
bosy
w niezapomnienie własne
wstępujesz
***
zaczęło wiać
nabrzmiałe grzbiety fal wkrótce zakwitną
mewa oddala się pociągając złamanym skrzydłem
piasek choć spokojny, nie ustępuje
pragnąć i nie pragnąć
wiatr pęcznieje
jego wieczny i nieprzebrany śpiew
dosięga szczytów
i korzeni
***
korowód zaprzężonych koni
widziałam
sama oddzielnie wysypana na bruk jak żwir
idziesz sztywnym skrzypiącym krokiem
i jeszcze pamiętasz jak to bylo
ile przecznic
dojście z każdym dniem odleglejsze
tak powiększa się i rozszerza kąt widoczności
a oczy nieustannie utkwione w źrenicy horyzontu
dalej i dalej
kąt dosięga pełnego koła
zamyka się kula wokół ciebie
i wewnątrz
w centrum konstrukcji wiru
sama twoja oś
jak budujesz tę drogę
po żwirze
do płynności łuku
wszechświata?
jeszcze raz,
zacznijmy od koni
***
otchłań nie ma ścian
wspaniałomyślnie może przyjąć kogokolwiek
w jakimkolwiek momencie
niezgrabnie przepływam na drugą stronę
na którą stronę?
nie przejmuj się, to tylko abstrakcja
„isolation is the first principle of artistic economy”- james joyce
a jednak nie jest tak absolutna jakbyśmy chcieli
ani ta separacja
ani ta sztuka
HAIKU
***
o świcie jeszcze
sierp księżyca na niebie
kryształowa sieć
***
cień parasola
woda kaskady szemrze
w srodku miasta
***
niebieskim stawem
dwa białe żagle płyną
co jest za szybą
***
ona sie śmieje
wysokie drzewa kwitną
gdzie on tak patrzy
***
nadszedłeś górą
płatki bladoróżowe
nocny deszcz strącił
***
obudziło mnie
dotknięcie zapachu
rąbanego drzewa
***
nie jestem głodna
przyszedł twój list
można napełnić naczynia
Si estás interesado en alguna de mis obras puedes escribirme a:
sofiakamila786@gmail.com